wtorek, 7 lutego 2012

Wspomnień czar - ostatni skok Mistrza...

Leszek Blanik (POL) całuje
złoty medal wywalczony w finale
skoku w IO w Pekini
e
29 maja 2010 roku w Hali Widowiskowo-Sportowej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, odbyło się światowe wydarzenie... na rozbiegu do skoku stanęło ośmiu znakomitych specjalistów. Wśród nich był Leszek Blanik, który po raz ostatni podniósł rękę na gimnastycznym podium. 

Naszły mnie dziś myśli, ciekawe wspomnienia, związane ze wspaniałym wydarzeniem. Z braku emocji gimnastycznych postanowiłem obejrzeć raz jeszcze galę wieńczącą karierę naszego Mistrza - Leszka Blanika. Cóż to były za emocje...

Pamiętam, rozpoczynałem wówczas pracę w ogólnopolskim portalu NiceSport.pl i gala Leszka była dla mnie wielkim "dziennikarskim" wyzwaniem. Teraz, patrząc na to niezwykłe widowisko po dłuższej przerwie, odkryłem nieco więcej emocji. Będąc w hali AWFiS'u w Gdańsku wszystko było takie wzniosłe. Nie brakowało wielkich osobistości ze świata sportu i polityki, do zawodów stanęli jedni z najlepszych zawodników na świecie, całość uświetniły bajeczne pokazy formacji Ocelot oraz występy artystyczne... To było wielkie!


W tej chwili oglądając te skoki, patrząc na atmosferę, która panowała podczas zawodów, odnoszę wrażenie, że gimnastyka mogłaby wywołać ogromne uczucia wśród naszych rodaków, którzy jednocząc się w dopingu, poznawaliby tę cudowną dyscyplinę - matkę wszystkich sportów. Gdy widzę skok Mistrza, małe drepty synka Arturka na czerwonej macie i pokazy akrobatów, łezka kręci się w oku, że te piękne chwile już odeszły. Były to chwile blasku gimnastyki i Leszka Blanika, który wyniósł ten sport z "ciemnej piwnicy" i ukazał go ludziom w świetle reflektorów i nieprawdopodobnej oprawy. 

Wspominam rozmowę z Przemysławem Babiarzem, który w wywiadzie po gali powiedział mi piękne słowa:

"Wieki żal, że takich gal nie było za czasów całej kariery Leszka Blanika. Bardzo się cieszę, że ta wspaniała gala, która pokazała jak bogaty jest sport związany gimnastyką, z akrobatyką, że sprawność ludzkiego ciała może zachwycać w wykonaniu takiego mistrza jak Leszek, może zachwycać w wykonaniu innych. Potrzebna jest tylko pewna oprawa, muzyka, anturaż. To wszystko było na tej gali. Myślę, że takie imprezy bardzo przyciągają młodzież, przyszłych adeptów gimnastyki. Tego typu gal powinno być więcej!"






Tak jak zauważył znakomity polski komentator, gimnastyka ma w sobie potencjał, piękno, tylko trzeba wiedzieć, jak je sprzedać. Co do jednego nie ma wątpliwości, Leszek jest niekwestionowanym królem gimnastyki w naszym kraju, jednak na nim świat się nie skończył. Obecnie posiadamy naprawdę świetnych reprezentantów, którzy odnoszą sukcesy na arenie międzynarodowej. Nazwiska takie jak Roman Kulesza, Marta Pihan-Kulesza, Adam Kierzkowski i Marek Łyszczarz znane są na całym świecie. Niecały miesiąc temu małżeństwo Kuleszów wywalczyło również miejsca na Igrzyska w Londynie, więc czemu nie zrobić w Polsce Pucharu Świata, Challengera, z tak samo świetną oprawą jak na gali Leszka Blanika, ze znakomitą promocją medialną? 

Po prostu patrząc na film z tego święta, czuję w gardle gorycz porażki i zalewa mnie smutek, który spowodowany jest tym, że coś takiego do Polski już chyba nie wróci, a jeżeli wróci, to nie prędko. Co zrobić, by ruszyć ten temat? Macie jakieś pomysły? Zapraszam Was do dyskusji w komentarzach. 


Po przeczytaniu moich skromnych wspomnień zapraszam także do obejrzenia relacji z gali wieńczącej karierę Leszka Blanika, którą przygotowała Studencka Organizacja Filmowa AWF w Gdańsku - SOFA. MOC!